Lubił, gdy narastał mrok, a na niebie pojawiała się wielka, świecąca kula w pełni. W takich momentach zawsze niepostrzeżenie wymykał się z domu i przechadzał uliczkami, do których nie docierało rażące światło księżyca. Prowadziły one do małej alei, którą wkoło obrastały wysokie wiśniowe drzewa. Gałęzie drzew szczelnie zasłaniały nawet najmniejszą dziurkę, a wokoło nie stały żadne latarnie. Często można było tam usłyszeć subtelną grę świerszcza. Wielu ludzi bało się zapuszczać w to miejsce, choć wczesną wiosną tworzyło swój unikalny nastrój, kiedy to każdy skrawek ziemi był pokryty maleńkimi białymi płatkami. Cząstki kwiatów, co chwila była porywane przez wiatr tworząc wielkie wiry czy też inne kształty. Czasami miało się wrażenie, jakby chciały coś przekazać istotą przechadzającym się po terenie, którym zawładnęły. Gdy zamknęło się oczy można było usłyszeć historię opowiadaną przez wiatr, jednak jego słowa były dla nikogo niezrozumiałe, jakby mówił w jakimś starodawnym języku, który dawno temu wyginął z umysłów ludzi i tylko wietrzny podmuch pamiętał tą mowę.
M: http://www.maxmodels.pl/pat2204.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz